Artykuł opracowała:
Anna Makowska
Pracownia Foggi, to miejsce z którym ciężko się rozstać.
Ilekroć ją odwiedzam, wciąż mnie zaskakuje i nie mogę się napatrzeć na te wszystkie cudowności, które tam powstają.
O tym jak to wszystko się zaczęło, przeczytacie poniżej.
Ale już teraz zapraszam Was do tego magicznego miejsca, gdzie możecie spotkać nie tylko Anioły, ale cuda i cudeńka...
W niewielkiej miejscowości na Podlasiu, otoczonej
lasami Puszczy Augustowskiej mieszka Aneta.
Mama trzech prześlicznych dziewczynek w wieku 9, 7 i 5 lat i niespełna
dwuletniego synka, oraz żona fajnego faceta.
Zakochana po uszy w swojej rodzinie i Aniołach,
które tworzy, bo jak twierdzi:
” Mam wrażenie, że te moje laluchny dodają mi skrzydeł”.
A całą historię zapoczątkował ten oto Anioł:
Anetko, co dokładnie tworzysz?
Skąd czerpiesz inspiracje?
- Hm, co
tworzę... Pokochałam Tildę, jej książki są dla mnie inspiracją, jednak rzadko
szyję coś ściśle wg wykroju. Zazwyczaj opracowuję swój własny szablon i styl
rzeczy. Najwięcej satysfakcji daje mi szycie aniołów. Jednak od pierwszego
anioła wiedziałam, że nie będą to tildowskie lalki z włóczkowymi włosami.
Staram się personalizować moje anioły, stąd mają ubrania na wzór naszych,
podobne włosy i uczesanie.
A jak zaczęła się Twoja przygoda i pomysł? Od kiedy projektujesz? Czy ktoś zaszczepił w Tobie
tę pasję do rękodzieła? A może to jakaś
tradycja rodzinna?
- Maszyna do
szycia była w moim rodzinnym domu od zawsze. Mama szyła mi kolorowe sukienki,
opaski, kapelusze, pościele do wózka, poduszki itp. Dzięki niej miałam kolorowe
dzieciństwo mimo braku towaru w sklepach. Jako nastolatka też siadałam do
maszyny i próbowałam szyć poduchy, torebki itp. Jednak szycie ubrań to nie moja
bajka;-)))
Gdy miała przyjść na świat moja pierwsza córeczka, chciałam by miała wyprawkę
przygotowaną przez mamę. Uszyłam wtedy mój pierwszy patchwork- kołderkę do
wózka i parę innych rzeczy. Gdy zaczął się okres zabawy lalkami, przerabiałam stare,
niepotrzebne ubrania na ubranka dla lal, szyłam pościele do łóżeczek i suknie
ślubne dla lal Barbie, kolorowe torebki... Moje córeczki mają miliony ubranek
dla misiów i lalek, kilkanaście torebek w różnych wzorach itp.
Latem zeszłego roku, moja córcia znalazła w seconhandzie książkę Tildy, kupiłam ją i sie zaczęło. Moje dziewczyny oszalały na punkcie aniołów, misiów, królików itp.... i to chyba początek....
Latem zeszłego roku, moja córcia znalazła w seconhandzie książkę Tildy, kupiłam ją i sie zaczęło. Moje dziewczyny oszalały na punkcie aniołów, misiów, królików itp.... i to chyba początek....
A jak wyglądały Twoje początki w
tej dziedzinie?
- Moj pierwszy
anioł, nie wyszedł taki jak na zdjęciach w książce. Z powodu braku kilku
stron z wykrojami, wtedy usiadłam nad kartką papieru i naszkicowałam lalkę taką,
jaką mi się podobała... Uszyłam potem kilkanaście korpusów i nóg zanim doszłam
do ostatecznego szablonu. Moim córciom też się spodobało, ale męczyły mnie o
normalne ubrania. Skroiłam trzy korpusy i postanowiłam uszyć je na wzór
normalnej, modnie ubranej kobiety. Jednego anioła szyłam kilka dni, prułam
ubranka kilkanaście razy, musiałam wypracować swój własny schemat pracy, gdy już
były ubrane kombinowałam z włosami...Itd....
Gdzie uczyłaś się rozwijać swoje
zainteresowania i umiejętności?
- Rozwijały mnie moje prace. Z każdym uszytym Aniołem czy Przytulanką
wiedziałam, co chcę poprawić i następny był już lepszy wg mnie, i trwa to do
dzisiaj...
A czy jest coś szczególnego,co wyróżnia Twoje prace na tle innych?
- Szczerze mówiąc
trudno mi powiedzieć, co wyróżnia moje prace, wypadałoby chyba zapytać osoby,
którym spodobały się sie moje anioły. Myślę, że to właśnie ich styl, czy
upodabnianie do konkretnej osoby powoduje to, że są inne.
Czy to co robisz to
sposób na życie czy tylko hobby?
- Na początku
było to hobby, do którego czasem dołączyła praca. Zachęcona przez inne
osoby zaczęłam wykonywać anioły na zamówienie. Klientkom się podobały i wracały
po nowe, co mnie bardzo cieszyło. Nie są to duże pieniądze, ale cieszę się, że
mogę sie tak spełnić w czymś, co lubię robić.
Czym zajmujesz się, na co dzień?
- Na co dzień, hm mam wrażenie, że każdy mój dzień jest podobny to
poprzedniego. Rodzina, kot i dwa psy to mój świat... Nie wychodzę do pracy,
więc życie koncentruje się w domu, przerywane czasem wypadem na zakupy czy
wyjściem z mężem. Ale nie narzekam. Kocham to, co mam, a dzięki mojemu
blogowaniu, poznałam parę wspaniałych osób, z którymi często jestem w kontakcie
telefonicznym, a z innymi spotkałam się osobiście, traktuję ich jak swoich
przyjaciół.
Wolny czas poświęcasz na…?
- Wolny czas, ha, ha, powinnam zapytać, co to jest?! Oczywiście żartuję,
mam go niewiele, bo rodzina i moje szycie zajmują mi dużo czasu, ale staram się
wykombinować parę chwil na dobrą książkę i buszowanie na bloggerze;-)))
Anetko a czy
lubisz wyzwania?
- Tak, bardzo.
Choć przyznam szczere, że każde wyzwanie to strach czy podołam;-))) Dla mnie
uszycie każdego anioła na zamówienie, stanowi wyzwanie...
A do kogo adresujesz
swoje prace? I czy często zgłaszają się do Ciebie osoby z indywidualnymi,
wymarzonymi, specjalnymi zamówieniami?
- Oh, przede
wszystkim do wszystkich, którzy wierzą w anioły, bo tylko wtedy ma to sens!
Większość moich prac to właśnie zamówienia indywidualne, piszą do mnie osoby prośbą o anioła i to jest początek naszej korespondencji. Zazwyczaj proszę tą osobę, by podpowiedziała mi jak chce by ten anioł wyglądałby narzuciła kolorystykę czy styl. Często dostaję zdjęcia osób, dla których jest dedykowany anioł. Oczywiście, czasem szyję podobne anioły do swoich poprzednich prac, jednak one nigdy nie są identyczne...
W swoje prace wkładam dużo serca, staram
się by każdy anioł był specjalny, wyjątkowy, przeznaczony dla tej osoby.
Szczerze przyznam, że nie potrafię szyć aniołów taśmowo. Przygotowując się do kiermaszu,
chciałam szyć je hurtem, ale nie wychodziło... Kończyłam jednego i zaczynałam
pracę nad następnym.
Czy
łatwo jest pogodzić Ci swoją pasję z codziennymi obowiązkami? Czy w tym
wszystkim znajdujesz jeszcze czas dla siebie?
- Moja ”anielska” czwórka pociech jest bardzo
absorbująca. Podziwiam pracujące mamy, które godzą pracę na etacie, wychowanie
dzieci i prowadzenie domu. Mi w ciągu dnia bardzo rzadko udaje sie uciec do
pracowni, no może jak mamy wyjątkowo deszczowy dzień. Cały dzień zazwyczaj
umyka na czynnościach domowych i organizowaniu zajęć twórczych dla dzieci,
uroki braku przedszkola niestety. O 20-tej moje pociechy są w łóżkach a ja
zamykam się w pracowni, to mój czas.
Czy to co robisz sprawia Ci radość?
- Wielką, mam wrażenie, że te moje laluchny właśnie mi dodają skrzydeł.
A jak wygląda Twoja pracownia?
- Mmmm, to
malutki pokoik na poddaszu z dwoma starymi stołami, regałem z tkaninami,
żelazkiem i całą półką niezbędnych przydasi. No i rzecz jasna maszyna do
szycia. Mała przestrzeń na środku pozostaje do dyspozycji moich dzieci, dla
których to wymarzone miejsce zabawy. Gdy mama w ciągu dnia wygospodaruje parę
chwil na szycie, one zawsze są przy mnie.
Wyciągają ogromny karton z resztkami i wymyślają miliony zabaw, od
pokazów mody po pokazy cyrkowe.
Czujesz się spełniona?
- Jestem spełniona, jako kobieta i matka, a moja pasja
powoduje u mnie wzrost hormonu zadowolenia;-)
Co doradziłabyś młodym pasjonatom, którzy
dopiero zaczynają, albo chcą zacząć swoją przygodę z rękodziełem?
- Jeśli
odkryjemy w sobie pasję, trzeba robić wszystko by ją rozwinąć... Tylko wtedy to
ma sens.
Niepowodzenia zdarzają się wszystkim, nikt też nie zrobi niczego
idealnie pierwszy raz. Nie znam rękodzielnika, który nie kocha tego, co robi.
Dlatego przedmioty spod ich rąk są tak wyjątkowe, zawierają cząstkę osoby je
tworzącej.
Jakie są Twoje marzenie i cele na dzień dzisiejszy?
- Moim marzeniem jest by moja rodzina była zdrowa, wiem to banalne, ale dla
mnie najważniejsze. Pozostałe cele mam nadzieję osiągnąć pracą i
zaangażowaniem. Moim marzeniem są długie wakacje nad morzem, fajna i praktyczna
pracownia, i trochę innych mniej lub bardziej ważnych, ziemskich rzeczy.
Kochasz to, co robisz. Czujesz
się spełniona. A czy masz jeszcze jakieś inne zainteresowania?
- Jak już
wspomniałam dobre książki. Jak i inne nazwijmy to dziedziny rękodzielnicze.
Razem moimi córkami odkrywamy świat decoupagu, który jest fascynujący.
Jesteś osobą, która z pewnością
zainspiruje wielu Naszych pasjonatów do dalszego rozwoju własnych pasji. Jakie
są Twoje osiągnięcia?
- Moim największym osiągnięciem jest zadowolenie moich klientów, wzruszam się
czytając e-maile z podziękowaniami i żadnego nich nie kasuję. Nie mam
spektakularnych osiągnięć, cieszę się z każdej sprzedanej rzeczy. Często słyszę,
że moje tworzydła są robione sercem i to mnie najbardziej cieszy i motywuje do
dalszej pracy. Nie miałam żadnej "reklamacji" anioła, a moi klienci
często do mnie wracają i polecają innym, dzięki temu mam co robić;-)
O czym marzysz na dzień dzisiejszy?
- By doba była parę godzin dłuższa!!!
Dziękuję za przemiłą rozmowę i zapraszam
Was Kochani
raz jeszcze do odwiedzania Pracowni Anetki.
Może akurat spotkacie tam swojego Anioła?!
O tak to prawda ,że te anioły są wyjątkowe .W sieci można znaleźć mnóstwo takich aniołów,ale jak zobaczyłam te lale u Anetki to się zakochałam .One mają coś takiego w sobie że człowiek czuje jakby się na niego gapiły i mówiły Może dlatego że ja tez wierzę w anioły a może dlatego że są inne niż wszystkie bo są stworzone przez cudną i ciepłą osobę.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję;-)) Ciepłe pozdrowienia Aneta
OdpowiedzUsuńOj prawda to prawda, anioły z duszą;)
OdpowiedzUsuńAnioły Anetki są najpiękniejsze na całym świecie. Zakochałam się w nich wszystkich od pierwszego wejrzenia i jak tylko nadarzyła się okazja wiedziałam, że odpowiedniego anioła kupię tylko w Anielskim Sklepie. Tamta Anielinka już cieszy malutką właścicielkę, a ja... ja już złożyłam kolejne zamówienie :) I jestem pewna, że to nie będzie moje ostatnie :)
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla tych Anielinek, dopracowanych w najdrobniejszych szczegółach i zawsze niecierpliwie czekam na nowy post na blogu, nową odsłonę, nowe, jeszcze piękniejsze prace :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Foggia :) jestem Twoją fanką od dawna :)
OdpowiedzUsuń:) nie mam anioła od Anetki ale mam królika który jest cudowny... w aniołach jestem zakochana tych od Anety ... mogłabym je oglądać godzinami :)))
OdpowiedzUsuńAnetko jestem Twoją fanką :)
pozdrawiam
Ja również się zgadzam, że anielice tworzone przez Foggię są niepowtarzalne , niby podobne a każda inna , w wyczuciem ,wdziękiem, ciepłem kobiecym , nic tylko gratulować zdolnych rączek :-)z pozdrowieniami :)
OdpowiedzUsuńKochani cieszymy się bardzo, że tak kochacie Anioły Anetki.
OdpowiedzUsuńMamy nadzieję, że więcej osób się dowie o cudeńkach jakie tworzy Anetka i pokocha je cały świat! Za jakiś czas, na pewno znów odwiedzimy Pracownie Foggi.
Tym czasem, raz jeszcze polecam stronę Anetki i zapraszamy również do odwiedzania naszego bloga.
Twoje twory są przepiękne! Jeżeli się nie obrazisz, będę czerpać z nich inspiracje, lecz nie do sprzedaży, a do własnego użytku. Sama mam 14 lat i kocham szycie i szydełkowanie. Ale muszę przyznać, że nie dorastam Ci do pięt. Lalki Tildy są przepiękne, a pomysł na te zakolanówki jest wspaniały! :3
OdpowiedzUsuńPotwierdzam!
OdpowiedzUsuńAnioły Anetki są cudowne.
Zamówiłam jednego dla mojej siostry w 2012 roku i oczarował mnie bardzo...
Pozdrawiam i życzę wielu nowych inspiracji.
Dorota
Piękne!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam w moje skromne progi:)
http://szytesercem.blogspot.com/