Tekst i zdjęcia:
Bartosz Konopnicki
Filmy i telewizja są
nieodłącznym elementem naszego życia – czy tego chcemy czy nie. Największym
jednak problemem jest wybrać coś co nas zainteresuje. Szczególnie jeśli chcemy
obejrzeć coś nietypowego. Pośród komercji w telewizji i takiej samej papki
amerykańskiego Hollywoodu w kinach, ciężko znaleźć coś niekonwencjonalnego.
Stąd moja dzisiejsza propozycja. Filmy animowane – ale raczej dla dorosłych –
ze względu na przesłanie.
Na początek proponuję film
„Mary and Max”.
Jest to historia ośmioletniej dziewczynki imieniem Mary
mieszkającej w Australii. Dziewczynka nie ma łatwego dzieciństwa – matka pije,
ojciec wiecznie spędza wolny czas w szopie z wypchanymi zwierzętami. Jedynym
przyjacielem dziewczynki wydaje się być kogut. Pewnego dnia postanawia napisać
list to przypadkowo wybranej osoby w Ameryce. Przypadkowy wybór pada na Maksa
Horowitza z Nowego Jorku. Traf chciał, że człowiek ten cierpi na rzadką
przypadłość - zespół Aspargera, który objawia się chorobliwą nieśmiałością i
trudnością z rozszyfrowaniem zachowań i zamierzeń innych ludzi. Wspólna
korespondencja trwa przez lata i na zawsze odmieni życie obojga bohaterów.
Siła
tego filmu tkwi w umiejętnym połączeniu słodko – gorzkiej historii, która
według reżysera (Adam Elliot) wydarzyła się naprawdę.
Umiejętne żonglowanie
emocjami – dramatyczne wydarzenia z życia bohaterów przemieszane z komediowymi
epizodami – sprawiają, że obraz ogląda się płynnie i z przyjemnością. Warstwa
wizualna przedsięwzięcia jest dopracowana pod każdym względem. Jest to efekt
mozolnej pracy twórców – zdjęcia do animacji trwały ponad rok. Przede wszystkim
jednak historia Mary i Max’a niesie za sobą siłę i przesłanie, którego nie
zapomnimy zaraz po obejrzeniu filmu.
Kolejne dwie propozycje dla
odmiany są animacjami krótkometrażowymi.
Pierwsza z nich autorstwa
Kunio Katô nosi tytuł „Dom z małych kostek”.
Jest krótką, spokojną powieścią o
życiu. Również dopracowana w każdym szczególe jednak o zupełnie innym
charakterze. Głównym bohaterem jest samotny człowiek, który u kresu życia
próbuje uratować swój dobytek przed zatopieniem i za nic nie chce pozostawić
swojego domu, mimo iż inni już dawno je porzucili. Doskonale w tej krótkiej
animacji pokazane jest przywiązanie człowieka do prostych rzeczy – do ścian
domu, do ulubionej fajki, do tradycji. Niebagatelną rolę odgrywa również
ścieżka dźwiękowa. To jedna z tych animacji, do których od czasu do czasu wraca
się w ciche weekendowe wieczory.
Druga z propozycji
krótkometrażowych pochodzi z tego roku. Nosi tytuł „Paperman” i jest animacją
praktycznie w całości czarno-białą.
W przeciwieństwie do poprzednich propozycji,
jest to animacja prosta i przyjemna w odbiorze. Opowiada o pracowniku biura,
który w drodze do pracy poznaje piękną dziewczynę. Gdy spotyka ją po raz
kolejny, stara się zwrócić na siebie uwagę, rzucając w nią samolotami z
papieru. Jest to przyjemna i dopracowana, krótka animacja, którą ogląda się z
uśmiechem na twarzy.
I to by było na tyle na
dziś. Kolejna porcja filmów lub animacji zapewne niebawem.
Ciekawa propozycja na wieczőr, dziękuję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOglądałam Mary i Max. Super filmik i daje dużo do myślenia.
OdpowiedzUsuń