Artykuł opracowała:
Anna Makowska
Święta coraz bliżej. Czas płynie nieubłaganie.
W domu panują świąteczne porządki, powoli roznosi się zapach korzennych przypraw.
Ja postanowiłam tym razem odwiedzić Martę z bloga
porozmawiać o jej pasji i podpytać jak u niej wyglądają przygotowania do Świąt.
- Na początku, już chyba tradycyjne pytanie, od którego często zaczynam rozmowę. A więc:
Co takiego
tworzysz?
Zajmuję się tworzeniem gałgankowych
lal. Poza tym szyję wszystko, co wpadnie mi do głowy – od poduszek po obrusy,
ale to już bardziej na własny użytek.
-
A
jak to wszystko się zaczęło? Skąd zrodził się pomysł?
Szyję
właściwie odkąd pamiętam, bo w naszym domu to było na porządku dziennym. Szyła
Mama, Babcia, Ciotki. A pierwszą lalę uszyłam dla syna. Miał wtedy dwa lata i
strasznie lubił się przytulać. Prezent jak znalazł!
-
Skąd
czerpiesz inspirację?
Głównie z
internetu. Czasem zainspiruje mnie jakieś ubranko podczas poszukiwania ciuchów
dla dzieci, czasem jakaś piękna ilustracja, gdy wertuję moje ulubione blogi z
ilustracją dziecięcą. A czasem coś niepozornego. Ostatnio.... woreczek na
dziecięce „przydasie” Był czarno szary z kapką żółci, w białe kropy. Strój dla
lali wymyśliłam w mgnieniu oka. Poza tym lubię czasopisma. Można zainspirować
się choćby kolorystycznie, no i książki dla dzieci.
-
Pamiętasz
swoje pierwsze dzieło?
Niestety.
Dużo tego było. Może bluzka dla Barbie, którą uszyłam mając może z siedem lat.
Byłam tak niecierpliwa, że sfastrygowałam ją jedynie i rozpruła
się przy pierwszej próbie zdjęcia z lalki.
-
Czy
rodzina wspierała Twoja twórczość? Czy raczej za wszelka cenę próbowałaś
udowodnić światu, że pasję należy rozwijać i kształcić?
Rodzina mnie
bardzo wspierała, nadal to robi. Mąż zachęca, dzieci chwalą :) Żadnych
negatywów. Wśród innych osób zdarzyło się dostrzec kpiące uśmiechy. Jednak nie
przejmuję się nimi.
- A skąd pomysł na założenie bloga?
To było
zaraz po ślubie. Dostaliśmy wtedy w prezencie antyczną konsolkę, przywróconą do
dawnej świetności jeszcze przez mojego Dziadka. Stała sobie w przedpokoju,
dźwigając wazon pełen pięknych kwiatów i aż prosiła się o utrwalenie na
zdjęciu. A właśnie wtedy odkryłam blogi wnętrzarskie. I tak od myśli do
myśli....
-
Czy
pasja tworzenia tak pięknych dzieł, jest Twoim sposobem na Zycie czy raczej na
razie tylko hobby?
Trudno mi
rozgraniczyć te dwie sprawy. Jest po trochu i tym i tym. Mam to szczęście, że
mogę robić to, co uwielbiam.
-
A
do kogo kierujesz swoje prace?
- Czym zajmujesz się na co dzień?
Głównie
dziećmi i domem. Jestem typową kurą domową, ale bardzo lubię nią być. Po
godzinach wymyślam, szyję, inspiruję się.
- Jak
lubisz spędzać wolny czas?
Z mężem przy
dobrym filmie, z dziećmi na naszych wspólnych, rodzinnych wyprawach, chociażby
takich niedalekich, jak do kawiarni, czy parku. Uwielbiam czytać i buszować w internecie. Chyba jestem
uzależniona.
-
Jak
wygląda Twoja pracownia?
Jest
jednocześnie moją kuchnią, więc.... Niestety nie dorobiłam się jeszcze
swojego kąta. Czasowo zajmuję zatem stół w kuchni, starając się nie nabałaganić
zbytnio. „Przydasie” mam pochowane w różnych zakamarkach po całym domu.
-
Co
byś doradziła osobom, które dopiero zaczynają swoja przygodę z rękodziełem?
Gdzie powinni szukać inspiracji?
W
internecie, w czasopismach, w książkach dla dzieci. Są ich pełne! Nasze maluchy
mają mnóstwo książek po mnie. Wiele z nich jest moimi równolatkami. Tam dopiero
można się zainspirować!
Niedługo
święta…
-
A
jak u Ciebie wyglądają przygotowania do Świąt? Czy co roku opierają się na
rodzinnej tradycji czy raczej jest to uzależnione od wolnego czasu? Jest jakiś
podział obowiązków?
Co roku
spędzamy Święta rodzinnie, tradycyjnie. Zawsze u Babci, seniorki rodu. Każdy
przynosi coś dobrego, staramy się dzielić obowiązkami. Kto przywozi
choinkę, kto robi w tym roku pierogi, kto krokiety, kto rybę.... Już
obmyśliłyśmy z Mamą jak ubrać stół wigilijny, muszę tylko wybrać się na
szyszki i do Castoramy :)
-
A
choinka? Sztuczna czy prawdziwa?
Zawsze
prawdziwa! Niestety od kilku lat niewielka, jak to w mieszkaniu w bloku. Ale
dawniej, gdy mieszkaliśmy w kamienicy w centrum miasta, nasza choinka mierzyła
niemal cztery metry, była pod sam sufit. Zawsze chodziłam po nią z Dziadkiem.
Przywiązywaliśmy ją do roweru. Dziadek go prowadził, ja asekurowałam koniec.
Stanowiliśmy przedni widok w centrum miasta! Ludzie się za nami oglądali,
zatrzymywali, pytali gdzie, po co, na co. To były czasy! A jak pachniało w
domu....
-
A
jak wygląda u Ciebie świąteczna choinka? Zawsze jeden lub dwa kolory? Delikatna? Czy może znajduje się na niej wszystko, ile gałązki zdołają udźwignąć?
Zanim
pojawiły się dzieci miałam kilka zestawów kolorystycznych, których się
trzymałam danego roku. Teraz, gdy maluchy dorwą się do pudeł z ozdobami,
na choince ląduje wszystko. Same robią też ozdoby, zatem jest kolorowo i
faktycznie, ile gałązki zdołają udźwignąć.
-
Czy
wśród świątecznych dań jest jakieś, które zasługuje na szczególną uwagę i
wyróżnienie?
Mhmmmm....
Kapusta z grochem Babci. Czekam na nią cały rok! Potrafię pochłonąć kopiasty
talerz! I zdecydowanie pierniczki Babci, znane w całej rodzinie, bliższej i
dalszej.
-
A
podzielisz się z nami jakimś przepisem?
Zdaje się,
że są sekretne :) Nie powinnam.
-
Cofnijmy
się na chwile w czasie… Co TY na to???
Czy święta z poprzednich lat, bardzo różnią się od tych teraźniejszych? Czy jest coś szczególnego, co kojarzy Ci się może ze smakiem dzieciństwa? A może jakaś historia, którą teraz wspominasz, co roku z uśmiechem?
Czy święta z poprzednich lat, bardzo różnią się od tych teraźniejszych? Czy jest coś szczególnego, co kojarzy Ci się może ze smakiem dzieciństwa? A może jakaś historia, którą teraz wspominasz, co roku z uśmiechem?
Z wielką
chęcią! Dzieciństwo było dla mnie, jak bajka.
Nie zmieniłabym absolutnie niczego. A Święta wspominam szczególnie. Zapach świeżo ustawionej choinki, Babcia otwierająca kartony ze starymi bombkami, spośród których niektóre z nich mają po sześćdziesiąt lat (te pudła zawsze były dla mnie jak skrzynie ze skarbami), zapachy dochodzące z kuchni, no i „Potop” w telewizji :) Zawsze byłam wielką fanką filmu i książki.
Poza tym, miałam i drugą choinkę, w pokoju Mamy. Bo my żyliśmy razem, z Dziadkami, tworząc wielką rodzinę. Ta choineczka była specjalnie dla mnie, z maminymi bombkami i wytworzonymi przeze mnie ozdobami. Teraz wszystkie spoczywają razem i lądują na jednej choince. Ale potrafię dokładnie powiedzieć, która bombka należała do Mamy, która do Babci :) Smak dzieciństwa? Będę nudna, jeśli znów wspomnę kapustę z grochem? I zapach kompotu z suszu!
Nie zmieniłabym absolutnie niczego. A Święta wspominam szczególnie. Zapach świeżo ustawionej choinki, Babcia otwierająca kartony ze starymi bombkami, spośród których niektóre z nich mają po sześćdziesiąt lat (te pudła zawsze były dla mnie jak skrzynie ze skarbami), zapachy dochodzące z kuchni, no i „Potop” w telewizji :) Zawsze byłam wielką fanką filmu i książki.
Poza tym, miałam i drugą choinkę, w pokoju Mamy. Bo my żyliśmy razem, z Dziadkami, tworząc wielką rodzinę. Ta choineczka była specjalnie dla mnie, z maminymi bombkami i wytworzonymi przeze mnie ozdobami. Teraz wszystkie spoczywają razem i lądują na jednej choince. Ale potrafię dokładnie powiedzieć, która bombka należała do Mamy, która do Babci :) Smak dzieciństwa? Będę nudna, jeśli znów wspomnę kapustę z grochem? I zapach kompotu z suszu!
-
O
czym marzysz na dzień dzisiejszy?
O zdrowiu
dla najbliższych. Czyli sztampowo.
Dziękuję za przemiłą rozmowę!!!
Marcie życzę dalszych sukcesów!!!
A Was Kochani zapraszam do odwiedzenia Marty na blogu:
Może znajdziecie tam swojego SuperBohatera...
Przesympatyczny wywiad,taki świąteczny i rodzinny bardzo ciepły:)Cudowna to musi być osoba co takie fajne lale szyje i tak pęknie opowiada.Pozdrawiam świątecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za wywiad! Bardzo mi miło :D
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad! Polecam... :)
OdpowiedzUsuńA ja widzialam Lale na zywo i sa piekne! Marta dba o kazdy szczegol! Polecam! A w wywiadzie przeczytalam kilka nowych informacji ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Karolina z naprzeciwka ;)
Dolaczam do Karoliny z naprzeciwka-lale sa boskie,jak i na zdieciu,tak i na zywo :-D .Nie wiedzialam,ze tak uwielbiasz kapuste z grochem?Hmm,juz wiem,co przygotowac na nastepne nasze spotkanie hahaha. Buzka
OdpowiedzUsuńSame pozytywne wariatki :) Kapusta z grochem Aniu nie byłaby dobrym pomysłem na ansze spotkanie. Mogłoby być.... wybuchowo :D
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim :)