sobota, 29 grudnia 2012

Lekcja dla Nas wszystkich



Artykuł opracowała:
Anna Makowska

Fot. Bartosz Konopnicki

Jakiś czas temu, dostałam od mojej kuzynki e-meila, z bardzo ciekawym i ładnym opowiadaniem, przy którym nie ukrywam, zakręciła mi się łezka. Ale które też skłoniło mnie do kilku przemyśleń i zastanowienia się nad niektórymi rzeczami, które często przysłaniają nam niestety, to, co w życiu jest ważne, a tym co troszkę mniej.

Koniec roku, a początek nowego jest takim czasem podsumowań i chwili refleksji.
Dlatego postanowiłam opublikować ten list na blogu. Może ktoś z Was już miał okazję je przeczytać? 
A jeśli nie, to gorąco polecam.





Taksówkarz z Nowego Jorku napisał:

Przyjechałem pod adres do klienta, i zatrąbiłem. 
Po odczekaniu kilku minut, zatrąbiłem ponownie.
Był późny wieczór, pomyślałem że klient się rozmyślił i wrócę do
"bazy"... ale zamiast tego zaparkowałem samochód, podszedłem do drzwi i zapukałem. 

- "Minutkę!", odpowiedział wątły, starszy głos. 

Usłyszałem odgłos tak jakby coś było ciągnięte po podłodze...

Po długiej przerwie, otworzyły się drzwi. Stała przede mną niska, na oko dziewięćdziesięcioletnia kobieta. Miała na sobie kolorową
sukienkę i kapelusz z dopiętym welonem; wyglądała jak ktoś z filmu z lat czterdziestych.

U Jej boku była mała nylonowa walizka. Mieszkanie wyglądało tak, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble przykryte były płachtami materiału.

Nie było zegarów na ścianach, żadnych bibelotów ani naczyń na blacie. W rogu stało kartonowe pudło wypełnione zdjęciami i szkłem.
 
- "Czy mógłby Pan zanieść moją torbę do samochodu?", zapytała.

Zabrałem walizkę do auta, po czym wróciłem aby pomóc kobiecie.

Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli w stronę krawężnika.
Trzymała mnie za ramię, dziękując mi za życzliwość. 

- "To nic" powiedziałem.

"Staram się traktować moich pasażerów w sposób, w jaki chciałbym aby traktowano moją mamę."
 
- "Och, jesteś takim dobrym chłopcem" , odrzekła. 

Kiedy wsiedliśmy do samochodu, dała mi adres, a potem zapytała:

-"Czy mógłbyś pojechać przez centrum miasta?
 
- "To nie jest najkrótsza droga", odpowiedziałem szybko, włączając licznik opłaty.

- "Och, nie mam nic przeciwko temu", powiedziała. "Nie spieszę się. Jestem w drodze do hospicjum..."

Spojrzałem w lusterko. Jej oczy lśniły. 

- "Nie mam już nikogo z rodziny",  mówiła łagodnym głosem. "Lekarz mówi, że nie zostało mi zbyt wiele..."

Wyłączyłem licznik... 

- "Którędy chce Pani jechać?"

Przez kilka godzin jeździliśmy po mieście. 
Pokazała mi budynek, gdzie kiedyś pracowała jako operator windy.
Jechaliśmy przez okolicę, w której żyła z mężem jako nowożeńcy. Poprosiła bym zatrzymał się przed magazynem meblowym, który był niegdyś salą balową, gdzie chodziła tańczyć jako młoda dziewczyna.

Czasami prosiła by zwolnić przy danym budynku lub skrzyżowaniu, i siedziała wpatrując się w ciemność, bez słowa.

Gdy pierwsze promienie Słońca przełamały horyzont, powiedziała nagle: 

-"Jestem zmęczona. Jedźmy już  proszę". 

Jechaliśmy w milczeniu pod wskazany adres. Był to niski budynek z podjazdem, tak typowy dla domów opieki.

Dwaj sanitariusze wyszli na zewnątrz gdy tylko zatrzymałem się na podjeździe. Musieli się jej spodziewać. 
Byli uprzejmi i troskliwi..
Otworzyłem bagażnik i zaniosłem małą walizeczkę kobiety do drzwi. Ona sama została już usadzona na wózku inwalidzkim.

- "Ile jestem panu winna?" Spytała, sięgając do torebki.

- "Nic", powiedziałem.

- "Trzeba zarabiać na życie", zaoponowała.


- "Są inni pasażerowie," odpowiedziałem. 
I nie zastanawiając się kompletnie nad tym co robię, pochyliłem się i  przytuliłem Ją. Objęła mnie mocno.

- "Dałeś staruszce małą chwilę radości", powiedziała. "Dziękuję".

  

  Uścisnąłem jej dłoń, a następnie wyszedłem w półmrok poranka .. Za mną zamknęły się drzwi - był to dźwięk zamykanego Życia ...


Tego ranka nie zabierałem już żadnych pasażerów. 
Jeździłem bez celu, zagubiony w myślach. 
Co jeśli do kobiety wysłany zostałby nieuprzejmy kierowca, lub niecierpliwy aby zakończyć jego zmianę? 
Co gdybym nie podszedł do drzwi, lub zatrąbił tylko raz, a następnie odjechał?
Myśląc o tym teraz, nie sądzę, abym zrobił coś ważniejszego w całym swoim życiu.

Jesteśmy uzależnieni od poszukiwania emocjonujących zdarzeń i
pięknych chwil, którymi staramy się wypełnić nasze życia.

Tymczasem "Piękne Chwile" mogą przydarzyć się nam zupełnie nieoczekiwanie, opakowane w to, co inni mogą nazwać rutyną. 
Nie przegapmy ich...

6 komentarzy:

  1. Dziękuję za tą piękną i pouczającą opowieść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Wam się podobała. Takie opowieści często skłaniają nas do refleksji. Ja osobiście uwielbiam je, nie raz pomogły mi na niektóre rzeczy spojrzeć troszkę inaczej. Pozdrawiam Was Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakiś czas temu trafiłam na ten tekst ... dziś tak samo spadły łzy.
    Pozdrawiam cieplutko
    Ollina.

    OdpowiedzUsuń
  4. tak...własnie... spadły łzy...pomyślałam jak ja kiedyś bedę staruszką czy o ile bede sama i nikogo nie będę już miala (oby tak nigdy nie było) nie chciałabym spotkać takiego kierowce ,takiego taksowkarza ....a rożni jezdżą,ktory by się zachował w "ten drugi sposób".........bardzo to głębokie przemyślenie ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasami takie właśnie opowiadania, są nam potrzebne do tego, byśmy zatrzymali się na chwilę i zastanowili nad swoim życiem. W obecnych czasach jest to bardzo trudne, bo każdy z nas za czymś goni i zapomina o tym co ważne i mniej ważne. Oby takich ludzi, jak ten taksówkarz było więcej.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...