sobota, 7 grudnia 2013

Słoneczna Lizbona


Artykuł przygotowała:
Aneta Okoniewska



„Jeszcze trochę i zima przyleci, 

pełna śniegu, zawiei, zamieci,

a mnie jest szkoda lata….”

Zapraszam więc wszystkich, jak ja spragnionych ciepła i słońca, na spacer po Lizbonie – jednym z piękniejszych miast, jakie zwiedziłam.
Wspomnienie Lizbony pobudza wszystkie moje zmysły, bo niezmiennie przywodzi mi na myśl kwitnące jacarandy, zapach grillowanych sardynek, fado i … obolałe - po przemierzeniu kilometrów brukowanych ulic, stopy…   
Stolica dawnego kolonialnego mocarstwa przeżyła różne koleje losu. Dzięki dogodnemu położeniu – nad Atlantykiem i ujściem Tagu, Lizbona odegrała znaczącą rolę w Epoce Wielkich Odkryć Geograficznych. Wszystko zaczęło się od podróży Vasco da Gamy, który odkrył drogę morską do Indii. Niektóre budowle pochodzące z czasów „złotego wieku” można podziwiać do dziś,  na przykład Torre de Belém lub Klasztor Hieronimitów.

Torre de Belém to jeden z symboli Lizbony. Wieżę wybudowano z polecenia portugalskiego króla Manuela I Szczęśliwego. Od imienia tego władcy pochodzi nazwa stylu architektonicznego, a wieża jest jedyną zachowaną do dziś budowlą wzniesioną całkowicie w stylu manuelińskim. Wieża odgrywała rolę strażnicy lizbońskiego portu, była punktem orientacyjnym dla wracających do ojczyzny żeglarzy i symbolem morskiej potęgi Portugalii. W okresach późniejszych pełniła funkcję więzienia, przez dwa miesiące był tu więziony generał Józef Bem, twórca Legionu Polskiego w Portugalii.
Klasztor Hieronimitów


W dniu Wszystkich Świętych 1755 roku Lizbonę nawiedziło największe w historii Europy trzęsienie ziemi. Po nim nadeszły fale tsunami i pożary. W kataklizmie straciło życie 90.000 mieszkańców Lizbony. Lizbona swój obecny wygląd zawdzięcza Markizowi Pombal, który po trzęsieniu ziemi odbudował stolicę.
Plac Markiza Pombal z pomnikiem wielkiego budowniczego Lizbony, który z lwem u boku patrzy na Tag i dzielnicę Baixa.

Kwitnące jacarandy przed wejściem do Klasztoru Karmelitów. Budowla została zniszczona w wielkim trzęsieniu ziemi i pozostawiona w niezmienionym stanie, aby przypominać potomnym o kataklizmie. Obecnie w ruinach klasztoru znajduje się muzeum archeologiczne.


Widok z Placu Rossio – po prawej widać Klasztor Karmelitów, po lewej taras widokowy słynnej windy  Elevador de Santa Justa.

Lizbona jest położona na siedmiu wzgórzach. Jednym ze środków komunikacji, a także sposobów na zwiedzanie Lizbony są windy. Chyba najbardziej znaną jest  Elevador de Santa Justa, zaprojektowana przez ucznia słynnego Eiffla.

Elevador de Santa Justa

Najstarszą dzielnicą Lizbony jest Alfama, rozciągnięta u podnóża Zamku św. Jerzego. Niesamowity klimat tej dzielnicy nadają wąskie i kręte uliczki. Mieliśmy okazję poczuć niezwykłą atmosferę tego miejsca podczas Festy Świętego Antoniego odbywającej się z 12 na 13 czerwca. Co roku tej nocy bawią się wszyscy – starzy i młodzi. Każdy kto chce i może wystawia przed dom grill i nad całą dzielnicą roznosi się zapach pieczonych ryb. Jest  to bowiem święto, od którego rozpoczyna się sezon na grillowane sardynki. Całą noc gra muzyka i wino leje się strumieniami.

Zamek Św. Jerzego
Alfama

Alfama

Alfama


Fado – nazywane też portugalskim bluesem, to melancholijna pieśń, powstała w XIX wieku w  biednych dzielnicach: Alfamie i Mourarii.  Muzyka idealnie pasująca klimatem do słuchania w listopadowe wieczory J


Samochód przy rua do Carmo, z którego sprzedawano płyty z fado.


Jedna z wizytówek Lizbony:  Most 25 Kwietnia - ma 2,2  km długości i do złudzenia przypomina słynny most z San Francisco.


Most Vasco da Gama ma 17,2 km długości!

Ulica Augusta – reprezentacyjna ulica w dzielnicy Baixa.

Plac Rossio
­­­

O atmosferze miasta, może bardziej niż architektura i krajobrazy, stanowią jego mieszkańcy.  Portugalczycy, w odróżnieniu do mieszkańców basenu Morza Śródziemnego,  nie okazują hałaśliwie emocji, są sympatyczni, ale nie nachalni.  Saudade, to nieprzetłumaczalne określenie odnoszące się do właśnie do sposobu bycia i charakteru Portugalczyków. To melancholia i nostalgia, zaduma nad przemijaniem, jednak odbierana z dumą i w pozytywny sposób.

Spędziliśmy w Portugalii dwa tygodnie i uwierzcie – czuliśmy niedosyt i żal, kiedy trzeba było wyjeżdżać. Jest to jedno z miejsc, do których obiecuję sobie wrócić. I jeszcze kiedyś, mam nadzieję, będę podziwiać uliczki Lizbony z okien żółtego tramwaju . 

Czego również i Wam życzę. 
Aneta Okoniewska


4 komentarze:

  1. Dziękuję za ciekawy artykuł i piękne zdjęcia miejsca w którym nigdy nie byłam...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie muszę tam pojechać ,most dość przerażający ...pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lizbonę mam w przyszłorocznych, urlopowych planach. Co prawda nie będę mogła jej poświęcić tyle czasu co Ty, bo mam zamiar zobaczyć jeszcze inne miasta, ale i tak jestem przekonana, że pokocham Lizbonę od pierwszego wejrzenia.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...