piątek, 9 listopada 2012

W krainie ognia i lodu - Reykjavík

Od jakichś dwóch lat moim marzeniem było polecieć na Islandię. Przeglądałam oferty zorganizowanych wycieczek i moje kręcone włosy stawały dęba, gdy moje oczy widziały ceny! Nie jestem zwolenniczką zorganizowanych wyjazdów i właściwie takowy nie wchodził w grę. Nie lubię, gdy ktoś mi coś każe, a tym bardziej na wakacjach. Moje zastanawianie się trwało trochę i ciągle nie byłam zdecydowana, bo nie byłam pewna, że finansowo dam radę. I wtedy mój Miły postanowił, że lecimy. Koniec i kropka :)

Przelot na Islandię kosztuje trochę, ale przy odrobinie szczęścia jakie nam dopisało, można polecieć za rozsądną cenę. W naszym przypadku było to 181 EUR za osobę w dwie strony linią lotniczą WOW Air. Cały pobyt trwał 8 dni, ale w tym poście chciałabym skupić się tylko na Reykjavíku.


Noclegi zarezerowaliśmy odpowiednio wcześniej w KEX Hostel. Fantastyczne miejsce położone nad Zatoką Faxa. Przemiły personel. Pyszne śniadania w formie szwedzkiego stołu. Wnętrze jadalni/ baru/ pokoju dziennego (tak! wszystko w jednym) przypomina trochę zbieraninę gratów z pchlego targu, ale jakimś cudem te wszystkie elementy wyposażenia pasują do siebie i nadają miejscu niepowtarzalny klimat. 

W dawnej fabryce herbatników
Po zainstalowaniu się w pokoju poszliśmy na kolację. Pierwsze zetknięcie się z cenami - o matko! Jedzenie było dobre, a co najważniejsze ciepłe. W czerwcu w Polsce było ciepło, nawet bardzo i taka zmiana temperatury otoczenia, to był niezły szok dla organizmu. Od razu było widać, że jesteśmy turystami - zimowe kurtki, czapki i rękawiczki ;) A obok nas przebiega mężczyzna w krótkich spodenkach i koszulce... No cóż, nie jestem stworzeniem zmiennocieplnym i nie dostosowuję się tak szybko do zmian temperatury. Było mi zimno i wróciliśmy do hostelu. Rozsiedliśmy się wygodnie w pokoju dziennym i wsłuchiwaliśmy się w koncert lokalnych muzyków, który akurat miał miejsce. 

Pokój dzienny. Już po koncercie

Było już około 1 w nocy i nadal było jasno. Pomieszczenie powoli się wyludniało i my też byliśmy trochę zmęczeni. Miałam mocne postanowienie, że nie zasnę dopóki się nie ściemni... Zmęczenie wzięło górę, ale średnio co 2-3 godziny się budziłam i cały czas było widno. Fantastyczne uczucie! Dodaje niesamowitego powera!








Pogoda na Islandii zmienia się co 15 minut. W ciagu jednego dnia byliśmy przemoczeni i wysuszeni trzy razy. Nie ma sensu zabierać ze sobą parasola, lepiej schować się gdzieś na chwilę. Oczywiście może być tak, jak to mówią Islandczycy "Jeżeli nie podoba ci się pogoda, to poczekaj 5 minut. Będzie gorzej."

Jednym z bardziej rozpoznawalnych zabytków jest kościół przypominający rakietę (Hallgrímskirkja). Jest to jedna z najwyższych budowli Islandii. 


Wnętrze kościoła było (chyba) ogrzewane. Niestety nie mieliśmy czasu na dokładniejsze przyjżenie się wnętrzu, bo rozpoczynał się koncert i zostaliśmy poproszeni o opuszczenie kościoła.


Pomysłowe siedzenia. Można je odpowiednio dopasować - albo zwrócić ku ołtarzowi, albo organom. 



Wieża kościoła jest doskonałym punktem widokowym. Poniżej kilka zdjęć miasta.











Dalszy ciąg zwiedzania miasta:









Padliśmy ofiarami zakupów ;) Koniecznie chciałam mieć islandzki sweter. Chodziliśmy po sklepach i znaleźliśmy. Kosztował majątek ale jest śliczny. Gryzie, jak to wełna i przeraża mnie lekko perspektywa wyprania go, ale co tam. Jakoś dam radę.

Raj dla zakupowiczów
Ratusz
Miasto widziane od portu
Statek w porcie
Niestety nie udało nam się zwiedzić miejsc poniżej.
Muzeum sztuki





Perlan
Islandczycy mają przepyszne jedzenie. Pierwszy raz jadłam jagnięcinę i muszę przyznać, że była pyszna. Stołowanie się w restauracjach jest kosztowne. Nam jednak zależało na tym, żeby jak najwiecej czasu spędzić w mieście, a nie na gotowaniu. Wiadomo, coś za coś. Jeżeli jednak ktoś wybierze opcję stołowania się we własnym zakresie, to proponuję zrobić zakupy w Bonusie albo Kronan. W KEX'ie można gotować i wielu gości z tej możliwości korzystało.

Jeden dzień to zdecydowanie za mało. Miasto oferuje wiele miejsc, których niestety nie udało nam się zobaczyć, np. muzeum Sagi czy skansen Árbæjarsafn. Wg mnie tydzień byłby w sam raz. Już przed wyjazdem z Reykjavíku wiedziałam, że tu wrócę... Z tą myślą poszłam spać. Przebudziłam się około 3 nad ranem i na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Widno jak w dzień w środku nocy... Wrócę tu, wrócę!!




4 komentarze:

  1. Pięknie tam jest a siedzenia w kościele nie dość, że pomysłowe, to i ciepło jak się siedzi;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, jest pięknie! Polecam z całego serca :)
    Agata Drygowska

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna wycieczka,czasami fajnie jak ktoś zdecyduje Ja też dziękuję za ten post ,prawie jakbym tam była:)
    Zapraszam do mnie po wyróżnienie http://nagorzeroze.blogspot.com/2012/11/nominowana-i-nominujaca.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcia!!!
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...