niedziela, 4 listopada 2012

Zielonym szlakiem na Turbacz – Gorce

PODRÓŻE:
Tekst i zdjęcia: 
Bartosz Konopnicki
 
Jest jesienny październikowy poranek. 
Słońce pogrążone w chmurach. 
Pogoda na dzień dzisiejszy zapowiadana jest deszczowa ale pomimo to my uparliśmy się dziś, na jednodniowy wypad w góry. 



Pierwotny plan zakładał zapuszczenie się na Babią Górę ale po modyfikacjach stwierdziliśmy, że bezpieczniejszą opcją czasową będzie Turbacz w Gorcach.

Wybraliśmy trasę zielonym szlakiem. 


Po przybyciu do Nowego Targu okazało się, że dzielnica Kowaniec skąd zaczyna się ów szlak, oddalona jest o ładne parę kilometrów od miejsca w którym byliśmy – na szczęście, jeśli ktoś nie ma własnego samochodu, doskonale sprawdza się komunikacja miejska.

 Zielony szlak rozpoczyna się, przy przystanku autobusowym. Znajdujemy się na wysokości około 600 m n.p.m. 
Wyruszamy na północno-wschodnie obrzeża miasta, gdzie znajduje się ośrodek narciarski na Długiej Polanie. W zimie jest to popularne miejsce dla narciarzy. 
Na początku idziemy asfaltową drogą i cały czas towarzyszą nam domostwa. 



Pogoda nawet dobra – dosyć ciepło i przede wszystkim nie pada deszcz, chociaż chmury cały czas straszą. 

Po jakimś czasie zielony szlak informuje nas o skręcie w prawo – i tutaj nasze zdziwienie – skręcając wchodzimy niemal w podwórko czyjegoś domostwa skąd, dalej szlak prowadzi nas w sosnowo – bukowy las. 



Droga zaczyna nieco ostrzej piąć się pod górę. 
Początkowo idziemy kamienistą ścieżką jakby w małym wąwozie.
 Po około 40 minutach szlak zaczyna łagodnieć, a my wychodzimy na pierwszą niewielką Polanę Brożek. 
Tutaj spotykamy pierwsze drewniane domki, które będą nam towarzyszyć niemal do samego szczytu. 



Do tej pory szliśmy przez cały czas w lesie. 
Na polanie mamy okazję pierwszy raz rzucić okiem na Tatry, których szczyty spowite są chmurami, jednak wyraźny kształt masywów jest widoczny. 



Idziemy dalej polaną, co jakiś czas spotykając turystów, natomiast nie jest ich o tej porze dużo. 
Następnie wchodzimy na Bukowinę Waksmudzką. 
I stąd już mamy – a raczej mielibyśmy - piękny widok na całe pasmo Tatr, jak również na Jezioro Czorsztyńskie. 
W zamian mamy widok nieco okrojony chmurami ale za to dzięki temu niepowtarzalny. 



Tutaj zatrzymaliśmy się na dłużej, wykorzystując ławkę, którą ktoś postawił jakby specjalnie do celów obserwacji gór. 
Po tej przerwie ruszamy w dalszą drogę już bezpośrednio na szczyt. Sam szczyt Turbacza jest porośnięty wysokim lasem świerkowym i z tego względu nie jest dobrym punktem widokowym. Również rozległość widoków spod schroniska jest nieco ograniczona z powodu świerków, a dziś także pogodą. 


 
Zatrzymujemy się w schronisku na odpoczynek i posiłek. 
W międzyczasie pogoda znacznie się psuje. 
Szczyt pogrąża się w chmurach i zaczyna padać. 
Dlatego decydujemy się na szybki powrót tą samą trasą. 

W drodze powrotnej nie spotykamy już prawie nikogo, dodatkowo im niżej tym deszcz coraz bardziej daje się we znaki. 
Tatr ani innych szczytów nie widać prawie w ogóle. 
Po nieco ponad dwóch godzinach jesteśmy na tym samym przystanku autobusowym, z którego rozpoczynaliśmy wędrówkę. 
Warto było powalczyć z deszczem. 
Zapewne wrócimy tu jeszcze przy okazji lepszej pogody. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...